Po powieść Henryka Sienkiewicza pt. Ogniem i mieczem sięgnęłam pewnego zimowego wieczoru, chociaż trafniej byłoby to nazwać przedzimiem, w celu przypomnienia sobie lektur, które niegdyś mnie zauroczyły. Tak się składa, że nie zawsze byłam wielbicielką Sienkiewiczowskiej prozy. O ile moje pierwsze spotkanie z tym autorem było udane, to później wielokrotnie przestrzegana przed Krzyżakami, podchodziłam nieco sceptycznie do tej książki. I patrząc na to wszystko z boku, to właśnie początkowe nastawienie sprawiło, że nie odebrałam owej historycznej powieści tak jak powinnam. Postanowiłam zatem przypomnieć sobie, dlaczego stało się tak a nie inaczej, i po ponownym zagłębieniu się w lekturę Krzyżaków, stwierdziłam, że twórczość tego pisarza niezmiernie przypadła mi do gustu, dlatego sięgnęłam po kojne jego dzieło - pierwszą część Trylogii. Ogniem i mieczem opowiada o dziejach Polaków podczas powstania pod wodzą Chmielnickiego. Jego samego mamy okazję poznać już w pierwszych rozdziałach, aczykolwiek jest to dopiero pobieżny wgląd w niebywale rozwiniętą postać. Tłem drugoplanowym jest miłość Jana Skrzetuskiego, mężnego rycerza, oraz Heleny Krucewiczówny. Przyznam, że to właśnie ten aspekt sprawił, że książka zyskiwała dodatkowy atut. Uwielbiam powieści, w których akcja nie jest skupiona wokół jednego punktu, lecz rozbiega się w wielu kierunkach. W Ogniem i mieczem tak właśnie jest. Powstrzymywałam się, żeby nie zajrzeć na ostatnią stronę, bo chociaż bardzo dobrze znam historię, to pragnęłam odkryć nowe sytuacje towarzyszące rozwojowi uczucia hardych państwa. Już po pierwszych stronach powieści, fabuła zdaje się pochłaniać czytelnika. Gdyby ktoś przed sięgnięciem po tę pozycję, powiedział mi, że arcydzieło literatury zauroczy mnie na tyle, że będę miała ochotę na więcej, to wyśmiałabym go. W książkach, które niegdyś czytaliśmy możemy dostrzec coraz to inne tło towarzyszące rozwojowi akcji. Ja dzieje w Ogniem i mieczem doskonale znałam, to z filmu, to z lekcji, lecz mimo wszystko śledziłam z zapartym tchem postępowania Skrzetuskiego. Ten mężny człowiek od razu przysposobił sobie moją sympatię. Podążałam wraz z nim przez bory, lasy, byleby tylko odnaleźć ukochaną Helenę. I kiedy już mężczyzna został pozbawiony nadziei, pragnęłam go pocieszyć. Nieczęsto tak bardzo przywiązuję się do poszczególnych postaci. Zazwyczaj ma to miejsce w wielostronicowych seriach, typu Harry Potter, lecz tu, mimo iż powieść liczy zaledwie 844 strony, żywiłam przyjazne uczucia niemalże do każdego z bohaterów, także i niepokornego Kozaka. Mówiąc tylko, mam na myśli fakt, że nie spostrzegłam, kiedy skończyłam Sienkiewiczowskie dzieło. Podsumowując, powieść Sienkiewicza polecam absolutnie każdemu. Począwszy od pasjonatów historii, po złaknionych nowych przygód niedowiarków, że książka historyczna potrafi zdobyć tak wielką sympatię czytelnika. Podążając przez długie opisy, rozkoszne wysnucia zatartych wątków na wierzch, będziemy w stanie odbyć podróż w nieprzebrane motywy literackie; w Ogniu i mieczu kryją się bowiem zarówno wątki podróżnicze, miłosne, jak i dotyczące domu, za który Polacy tak chwacko walczyli. Jedno trzeba przyznać Henrykowi Sienkiewiczowi - dokonał tego, co zamierzał, stworzył powieść pokrzepiającą serca patriotów.