Rok 1863. Opowieść o miłości, wojnie i gotowaniu
Przed chwilką skończyłam "Rok 1863". Podobała mi się tematyka tej książki. To wzruszająca powieść i nie raz uroniłam łezkę nad losami powstańców - młodych chłopców pełnych marzeń, patriotyzmu i poświęcenia dla Ojczyzny. Powieść o pierwszych miłościach, przygotowywaniu się do powstania i gotowaniu. Aż czułam realnie zapachy z kuchni Józefowej. Nawet zaznaczyłam sobie kilka przepisów do wypróbowania, np. nalewka wiśniowa, pączki z konfiturą i smalec.
Historia rozpoczyna się od powrotu panny Anielki z pensji do rodzinnego Drozdowa, gdzie czeka na nią brat Karol i schorowany ojciec. Pisarka przybliża nam losy rodziny Zagórskich i zaprzyjaźnionych z nią osób w okresie zbliżającego się Powstania Styczniowego, z jego dobrymi i złymi stronami oraz z wszechobecnym patriotyzmem. Anielka przeżywa pierwsze uniesienia miłosne, a powstańczy szykują się do walki o wolność narodu. Po pierwszych potyczkach Karol traci nogę, Tomasz Kolbe ginie, a Padlewski zostaje rozstrzelany. Ojrzanowski i Janicki zesłani na Sybir.
Bohaterowie byli przedstawieni bardzo realistycznie i żywiołowo. Ich charaktery i poświęcenie się idei powstańczej są bardzo wymowne. Starają się być dobrymi ludźmi i odpowiedzialnymi za własne czyny, ale czasami popełniają błędy, za które ponoszą konsekwencje.
Trzymałam kciuki za losy zesłańców na Sybir, że wszystko się jakoś w końcu ułoży. Ubolewałam nad tym, że tyle wartościowych ludzi poniosło niepotrzebną śmierć.
Książkę czyta się lekko i bardzo przyjemnie. Tekst jest napisany pięknym językiem bez zbędnych ubarwień. Przede wszystkim ciekawie i czytelnik nie powinien się nudzić.
Tą pozycję polecam z czystym sumieniem. I mam nadzieję, że będę miała szansę zapoznać się z twórczością pani Maludy. i że nie zakończy pracy na tym debiucie.
Na koniec chciałam podziękować A.K.Maludy za książkę. :)