"Kokony" - Ule Hansen
Nie miałam wcześniej okazji przeczytać nic co wyszło spod pióra Ule Hansen. W rzeczywistości to pseudonim niemiecko-amerykańskiego duetu Astrid Ule i Erica T.Hansena, którzy do tej pory zajmowali się pisaniem scenariuszy i literatury faktu. "Kokony" to ich pierwsza powieść fabularna - połączenie kryminału i thrillera. A sięgnęłam po nią, bo zaintrygował mnie opis z tyłu książki...jak i okładka oraz tytuł.
Plac Poczdamski to jedna z najdroższych działek w Berlinie, mieście kojarzącym się nie tylko z historią, ale i swobodą obyczajową i kulturalną, eleganckimi dzielnicami oraz obszarami czekającymi na rewitalizację. To na wspomnianym placu stoi atrapa wielopiętrowego budynku, na którym pojawiają się wielkoformatowe reklamy.
Pewnego dnia 10-latek znudzony wyjazdem do Berlina wymyka się rodzicom z pobliskiego hotelu i wiedziony ciekawością zagląda na tyły niby budynku. Na rusztowaniach odkrywa zawieszone trzy srebrne kokony, przypominające mumie. Przybyła na miejsce policja potwierdza, że to są trzy ciała. Okazuje się, że po mieście grasuje seryjny zabójca, który swoje ofiary pozbawia życia w drastyczny i wyrafinowany sposób. Śledztwo prowadzi Krajowy Urząd Kryminalny z dobrą profilerką Emmą Carow na czele. Zanim doprowadzą sprawę do końca, w różnych częściach Berlina natrafią na kolejne kokony. Wszystko zgodnie z pewnym schematem.
Emma jak nikt inny potrafi wejść w umysł człowieka i wyciągnąć z niego wszystkie informacje. Im bardziej zagłębia się w śledztwo, tym więcej powraca demonów z przeszłości. Sama była ofiarą brutalnego gwałtu sprzed dziesięciu lat i choć tyle czasu minęło nadal jest w szponach własnego strachu...co przeszkadza jej w normalnych relacjach między ludzkich.
Moim zdaniem jest to dosyć ciekawa i ciężko się od niej oderwać. Akcja rozgrywa się dosyć powoli, więc mamy okazję poznać bardzo dokładnie pracę policjantów. Napisana jest prostym i lekkim językiem. Jest tu dosyć sporo szczegółowym opisów, co w pewien sposób dało mi pewne rzeczy sobie wyobrazić.
Ogólnie polecam!!!