PijanaPoMalinach

"DOM BEZ KSIĄŻEK JEST JAK PLAŻA BEZ SŁOŃCA"

"Konan Destylator" - Andrzej Pilipiuk

Konan Destylator - Andrzej Pilipiuk

Jakub Wędrowycz jest postacią literacką szeroką znaną w różnych kręgach, zwłaszcza wśród fanów twórczości Andrzeja Pilipiuka. Ten napędzany samogonem egzorcysta-amator z miasteczka Wojsławice na stałe zagościł w kanonie polskich bohaterów fantastyki. Ósmy zbiór opowiadań o Jakubie nosi tytuł "Konan Destylator". Książkę czytałam z ogromnym uśmiechem na twarzy. Przygody Wędrowycza i jego najlepszego przyjaciela Semena Korczaszko z pewnością rozbawią każdego czytelnika. Tym razem autor odwołał się do wielu znanych pozycji literackich. "Szkolne wspominki" nawiązują do "Akademii Pana Kleksa" Jana Brzechwy i to właśnie tutaj dowiadujemy się z jakich przyczyn główny bohater spalił niegdyś swoją szkołę. W opowiadaniu "Źródło" poznajemy sekret długowieczności Semena. W książce pojawił się oktoelefant, tajemniczy ninja i ufoludki. Moje odczucia po przeczytaniu wszystkich opowiadań były jak najbardziej pozytywne. Przy lekturze uśmiałam się jak głupia. Przypomniały mi się czasy, kiedy po raz pierwszy zetknęłam się z tym bohaterem. Na tle "Kronik Jakuba Wędrowycza" i jak reszty tomów, "Konan Destylator" nie wypada źle...jednak na pewno trochę słabiej. Widać, że autor nadal ma pomysły na nowe opowiadania i potrafi je przedstawić w lekkostrawny sposób. Andrzej Pilipiuk nie byłby sobą, gdyby nie posłał swoich facetów w gumiakach w przeszłość lub do alternatywnej historii. Właśnie o tym jest tytułowy "Konan Destylator", w którym występują mamuty i Arni. Podsumowując kolejny tom o Jakubie Wędrowyczu, autor nie pozostawia suchej nitki na wszystkim i wszystkich. Satyra na wysokim poziomie, choć mamy mniej grozy. Za to dużo więcej jest wyjaśnienia wcześniejszych niedokończonych wątków. Widać, że autor skupia się bardziej na otaczającym Jakuba świecie. Częściej i bardziej odważnie opisuje przygody Semena, oraz Birskiego czy Rowickiego. Daje nam to nowy pogląd na cały świat mieszkańców Wojsławic. Nie zmienia faktu, że Wędrowycz jest tutaj perełką i nadal pozostaje oczkiem w głowie pisarza. Autor z niezwykłą swobodą operuje słowami. Lektura jest lekka i przyjemna. Gorąco polecam książkę na długie, nudne zimowe wieczory, dostarczy wam sporo rozrywki. Jest wspaniałą alternatywą dla "odmóżdżaczy" w telewizji czy Internecie.

"Szeptucha" Katarzyna Berenika Miszczuk

Szeptucha - Katarzyna Berenika Miszczuk

Lubię dawać szansę autorom, po których wcześniej nie sięgałam. Jestem pewna, że większość z was słyszała o książkach tej autorki. Katarzyna Berenika Miszczuk zawojowała polski rynek wydawniczy słowiańskimi klimatami. Postanowiłam sprawdzić, co takiego niezwykłego jest w tej serii.
Popuść wodze wyobraźni i pomyśl, co by było, gdyby Mieszko I nie przyjął chrztu...Seria "Kwiat Paproci" to opowieść o alternatywnej wersji Polski, gdzie pomimo XXI wieku wierzenia słowiańskie maja się bardzo dobrze. Budzik z odgłosem piania koguta, kosmetyki sprowadzane od szeptuchy, wiara w licznych bogów i hucznie obchodzone święta.
"Szeptucha" to pierwszy tom "Kwiatu Paproci". Poznajemy Gosławę Brzózkę, która właśnie ukończyła studia. Teraz czas na roczną praktykę, która ku jej rozpaczy odbędzie się u szeptuchy w jej rodzinnej wsi. Gosia, która marzy o byciu lekarzem, nie wyobraża sobie spędzenia dwunastu miesięcy gdzieś w środku lasu, zbierając zioła i przygotowując magiczne specyfiki.
Podczas nauk dziewczyna poznaje ludowe wierzenia, tradycje i obrzędy. Zaprzyjaźnia się z uczniem lokalnego żercy - Mieszkiem. Szybko okaże się, że świat naszej bohaterki wywróci się do góry nogami. Niewiara Gosi zostanie skonfrontowana z brutalną rzeczywistością, w której leszy, ubożęta i wąpierze to nie tylko mistyczne stwory do straszenia dzieci, a słowiańscy bogowie nie dość, że istnieją i kroczą między ludźmi, to jeszcze mają wobec Gosławy ściśle określone plany, bo tylko ona może odnaleźć kwiat paproci.
Katarzyna Berenika Miszczuk zgrabnie połączyła polską historię i wierzenia naszych przodków ze znaną nam teraźniejszością - to, że po ulicach jeżdżą samochody, wcale nie wyklucza tego, aby kierowcy czcili Welesa i innych słowiańskich bogów, z problemami zdrowotnymi udawali się do szeptuchy, wierzyli w leczniczą moc nalewek i obchodzili Jare Gody. Wszystko zgrywa się ze sobą na tyle dobrze, że nie budzi w czytelniku nieprzyjemnego odczucia, pozwalając czerpać z obcowania z wydarzeniami w książce.
"Szeptucha" to rewelacyjna odskocznia od szarej rzeczywistości i piękna, romantyczna przygoda. Powieść jest przezabawna, pełna bezceremonialnej dawki humoru, który idealnie dopełnia całość historii.
Potraktowałam ją jako rozrywkę i nie szukałam pod lupą niedoskonałości. To nie "Stara Baśń". Jedyne wymagania jakie miałam od tej książki to dobrze spędzić czas. I to mi właśnie dała. Także polecam - na wakacje, do zatłoczonego autobusu lub na piątkowy wieczór.

"Piaty Beatles" Mariusz Czubaj (Polski Psychopata 04)

Piąty beatles - Mariusz Czubaj "Niespodziewanie spotykamy kogoś na naszej drodze. Wszystko jedno, nazwijmy to przeznaczeniem. Lub przypadkiem. I to spotkanie przesądza o naszym życiu" "Piąty Beatles" jest czwartym tomem z cyklu kryminalnego z Rudolfem Heinzem w roli głównej. I trzeba przyznać, że tomem bardzo udanym, z misternie uknutą intrygą, świetnie skonstruowanymi postaciami i dopracowanym tłem. Akcja jest mocno osadzona w czasoprzestrzeni. Ramy czasowe wyznaczają rzeczywiste wydarzenia, jak choćby wspomniany mecz Polska-Rosja czy tragedia himalaistów na Broad Peak. Prowadząc śledztwo, Heinz przemieszcza się po całym kraju, a my możemy ruszyć jego śladem. Heinz będąc na szkoleniu w Pile zostaje przypadkowo włączony w śledztwo dotyczące dziwnego morderstwa młodego chłopaka. Chłopak okazuje się być synem znanego biznesmena ze Śląska. Wszystkie tropy podjęte przez Heinza prowadzą donikąd. Do czasu drugiego morderstwa - dość dziwnego...z odniesieniem do Beatlesów. Krąg się zacieśnia. Puzzle zaczynają wskakiwać na swoje miejsca. Profiler nawet nie przypuszcza jaki obrót przybierze sprawa, która zajmie mu prawie dwa lata i okaże się ostatnią w jego karierze. Postaci są dokładnie takie, jakie powinny być, by uznać je za wiarygodne. Niejednoznaczne, nie bez wad, charakterystyczne, wzbudzające emocje. Heinz oczywiście wysuwa się na pierwszy plan, ze swoją miłością do muzyki i ignorancją dotyczącą portali społecznościowych czy technicznych nowinek. Historia kryminalna, która mogła wydarzyć się wszędzie, Nie zaskakuje, ale też nie nuży, jest dobra, a przede wszystkim realna. Bohater nieco sarkastyczny, ironiczny, jak taki dinozaur, ale odnajdujący się we współczesnym świecie. Jeśli ktoś spodziewa się petardy - zawiedzie się, jeśli ktoś szuka dobrego solidnego kryminału na niedzielne popołudnie niech przeczyta. Jak ja lubię rzeczy, miejsca i zdarzenia, które znam osobiście i widziałam na własne oczy. Tak właśnie dzieje się w książkach z komisarzem Heinzem. Czyta się dobrze, szybko. No i lubię bohaterów tworzonych przez Mariusza Czubaja. Tacy normalni i pozytywni. Polecam.

"Czarnobylska Modlitwa. Kronika przyszłości" - Swietłana Aleksijewicz

Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości - Jerzy Czech, Swietłana Aleksijewicz "Czarnobyl. To wojna nad wojnami. Człowiek nigdzie się nie ukryje. Ani na ziemi, ani w wodzie, ani w niebie". Gdyby nie katastrofa, która się wydarzyła w tamtejszej elektrowni atomowej, byłoby to jedno z wielu anonimowych miast na Ukrainie. Jednak wydarzenia z 26 kwietnia 1986 roku przyniosły mu niechlubny rozgłos. Przyznaje, że sama nazwa wywołuje we mnie nieprzyjemne uczucia. To, co się wówczas wydarzyło znam z relacji moich rodziców, z programów telewizyjnych i artykułów internetowych. Z tym większym zainteresowaniem sięgnęłam po książkę. Autorka zawarła w niej kilkadziesiąt wypowiedzi osób dotkniętych skutkami tragedii. To zresztą celowy i zrozumiały zabieg. Aby dotrzeć do ludzkich serc i je poruszyć, warto przedstawić dramatyczne wydarzenia oddając głos ich świadkom. Przedstawia historię, która się dokonała i pochłonęła określoną liczbę ofiar. To też zapis ludzkich dramatów oraz krzyk ich niemocy. Dzięki "Czarnobylskiej modlitwie" zostanie po nich trwały ślad, co okaże się istotne zwłaszcza w momencie, kiedy już ich zabraknie. Jest to także swego rodzaju przestroga dla potomnych. Przeżyłam spore zaskoczenie, kiedy zorientowałam się, że z książki wyłania się obraz społeczeństwa poddawanego wieloletniej indotrynacji. Według oficjalnych przekazów radzieckie elektrownie atomowe były na tyle bezpieczne, że mogły nawet stać na Placu Czerwonym! Zresztą pierwsze medialne doniesienia o wybuchu reaktora były równie irracjonalne. Informowano, że sytuacja jest niegroźna, a pożar ugaszono. Komunistyczny aparat władzy wszystko utajniał i głuchy był na apele rozsądnych i inteligentnych ludzi. To niezwykła książka, o życiowej mądrości prostych ludzi, którzy byli mocno związani ze swoją ziemią, że nie chcieli jej opuścić. O bohaterskich strażakach, żołnierzach i górnikach, którzy często przeczuwali, że idą na pewną śmierć, ale wiedzieli, że tak trzeba. Że ich ofiara pozwoli ocalić tysiące istnień. O dzieciach, które nie rozumieją dlaczego są inne od swoich rówieśników. I o systemie totalitarnym, systemie absurdu, pogardy i nieporadności, w którym decyzje podejmuje garstka tępych półgłówków. Książka Aleksijewicz to zapiski pełne emocji, które głęboko zapadają w pamięć. Świetny reportaż! Warty każdej minuty nad nim spędzonej.

"Las" Sharon Gosling

Fir (Red Eye) - Sharon Gosling

Jednym z największych koszmarów dla współczesnych nastolatków jest wyrwanie ich z ich środowiska, odcięcie od znajomych i wywiezienie w miejsce, gdzie telefon kiepsko działa. I to właśnie spotyka młodego bohatera powieści Sharon Gosling.
Przeprowadzka ze Sztokholmu na plantacje choinek na północy Szwecji jest beznadziejna sama w sobie, ale kiedy śnieg zaczyna padać wcześniej niż zwykle i odcina dostęp od reszty świata, robi się jeszcze gorzej.
W starym lesie czają się postacie, które zbliżają się do odciętego od cywilizacji domu. Jedynym co oddziela mieszkającą w nim rodzinę Stombergów od złowrogich istot są ściany. W obliczu niebezpieczeństwa, które w każdej chwili może uderzyć coraz trudniej jest odróżnić rzeczywistość od iluzji. Przed rodziną naprawdę stoi trudne zadanie - pozostać przy zdrowych zmysłach i przetrwać tę pełną mroku zimę.
Autorce udało się umiejętnie stopniować napięcie, powoli wprowadzać kolejne mocne akcenty i odkrywać karty. Gosling bardziej stawia na atmosferę, wiele pozostawiając w domyślę. Podsuwa sugestie, ale czy im uwierzymy, to już zupełnie inna kwestia. Niemniej metoda jest skuteczna, gdyż wraz z kolejnymi stronami atmosfera się zagęszcza.
Bohater przejawia pewne elementy buntu na skutek wyrwania go z jego środowiska, ale znacznie ważniejsza jest jego ciekawość świata i próba wyjaśnienia dziejących się wokół niego niesamowitych zdarzeń.
Mocnym elementem jest zakończenie. Jakie ono jest i na czym polega nie będę zdradzać. Warto zaznaczyć, że jest zaskakujące i to na dwa sposoby.
"Las" to udana powieść grozy dla nastolatków, z dynamiczną narracją i częstymi zwrotami akcji. Jednocześnie klimatyczna, lekko przerażająca i potrafiąca zainteresować. To opowieść o zagubieniu, zatarciu granic między snem a jawą, a także o tym ile jesteśmy w stanie zrobić by przetrwać.
polecam tak dla relaksu, na odreagowanie i zabicie czasu.

"W sidłach anoreksji" Heidi Hassenmuller

W sidłach anoreksji - Heidi Hassenmüller

Kto z nas nie słyszał o anoreksji? O chęci bycia lekkim jak piórko? Bycia chudym? Problem został opisany w książce Hedi Hassenmuller "W sidłach anoreksji".
Maja była zawsze wyjątkowa na swój sposób. Była inteligentna, szczupła i delikatna. Aż zaczął się okres dojrzewania. To normalna rzecz, więc czemu się tak bała? Gdy dostała pierwszej miesiączki, zaczęła się odchudzać. Nie chciała być taka jak te dziewczyny, które dojrzewają. Ona chciała być taka jak teraz.
Niestety bardzo łatwo jest przekroczyć tę niewidzialną, cienką granicę. Anoreksja jest chorobą psychiczną. Ten problem leży głęboko w duszy. Maja jest idealnym przykładem. Robiła wszystko, żeby zadowolić swoją matkę.
Nikt nie myśli o tym poważnie, zawsze anorektyczki są obiektem kpin i poniżeń...bo jak można się do takiego stanu doprowadzić. Z tej choroby ciężko jest wyjść. To nie jest tak, jak wiele osób mówi, że wystarczy tylko jeść.
Ogólnie książka godna uwagi i zainteresowania. W sumie dobrze, że wpadła mi w ręce.

"Sekret sióstr" Lucinda Berry

Sekret sióstr - Lucinda Berry Hill

Thrillery psychologiczne uwielbiam jak Puchatek miód. A jeśli wychodzą spod pióra Lucindy Berry, to zaczytuję się w nich z pasją prawdziwego książkoholika. Autorka uzależnia już od pierwszych stron sprawiając, że czytelnik zostaje pochłonięty misternie utkaną fabułą oraz intrygującymi historiami głównych bohaterów.
Krystal i Nichole to przybrane siostry, które poznały się na jednej z farm, której właścicielka wzięła je pod swoje skrzydła. Nichole próbowała zabić swojego męża i trafia do szpitala psychiatrycznego. Krystal jest prawniczką i nie wyobraża sobie nie pomóc własnej siostrze. Kobieta brnie w życie swojej siostry. Przeprowadza prywatne śledztwo, a przy tym powraca do przeszłości, która została odcięta tragedią i kłamstwem.
Historię sióstr poznajemy dzięki dwóm narracjom - Krystal w czasie teraźniejszym, oraz Nichole dzięki której poznajemy wydarzenia z przeszłości. Przeszłości, która odbiła mocne piętno na życiu obu bohaterek, ale dzięki temu, że los skrzyżował ich drogi i stały się dla siebie najważniejszymi osobami, razem budowały lepszą przyszłość.
Autorka dawkuje emocje. Początkowo tempo akcji toczy się powoli. Dzięki temu jeszcze mocniej przeżywamy wydarzenia, które miały miejsce w życiu sióstr.
Wszystko w tej książce mi się podobało, chłonęłam te emocje jak gąbka wodę. Kreacje bohaterów wpasowały się jak puzzle, oddając spektrum uczuć, które pojawiają się u czytelnika. Dialogi, język, intrygi. Nigdy nie przewidziałabym takich zwrotów akcji. Polecam najmocniej.

"Wyspa tajemnic" Dennis Lehane

Wyspa tajemnic - Dennis Lehane

Czy można żałować obejrzenia dobrego filmu, którego fabuła nas wciągnęła i zaskoczyła zaskoczeniem? Okazuje się, że tak, jeśli sięgamy po książkę na podstawie której ów film powstał. Nie chodzi o to, że film jest gorszy czy lepszy, ale że czytając nie mamy możliwości przeżywać tych samych emocji i niepewności przy poznawaniu danej historii po raz pierwszy. Miałam wrażenie jakbym czytała tę samą książkę po raz drugi, i mimo że pozycja jest świetna i dopracowana to fakt wcześniejszego zapoznania się z wersją filmową nieco odebrał mi przyjemność odkrywania tajemnic, które przygotował pan Lehane.
Akcja rozgrywa się w 1954 roku na Wyspie Zatoki Bostońskiej, gdzie znajduje się szpital dla obłąkanych przestępców. Po tajemniczym zniknięciu jednej z pacjentek dwóch szeryfów federalnych - Teddy Daniels i Chuck Aule - rozpoczyna śledztwo. Kobieta zniknęła z zamkniętego pokoju o zakratowanych oknach i pozostała po niej zaszyfrowana wiadomość. Panowie mundurowi biorą się do pracy. Węszą gdzie się da, choć śledztwo nie należy do łatwych, nie tylko ze względu na zagadkowość zniknięcia, ale także znikomą chęć współpracy personelu zakładu. Szefostwo nie chce udostępniać akt pracowników i trudno się oprzeć wrażeniu, że ten i ów coś ukrywa. Na dodatek wyspę nawiedza huragan, który więzi obu szeryfów i odcina im jedyną drogę powrotną na stały ląd. Sytuacja z każdą chwilą staję się coraz bardziej zagadkowa, a finalizacja śledztwa oddala się zamiast przybliżać. Teddy wpada na trop szeroko zakrojonej mistyfikacji, która sprawi, że niczego nie będzie już pewien.
"Wyspa tajemnic" to kryminał z domieszką thrillera, z wielką tajemnicą w tle, dający uczucie zagadkowości oraz klaustrofobiczne poczucie niepokoju. W pewnym momencie Teddy, jak również czytelnicy gubią się we wszystkim, nie wiadomo co myśleć o tym, co dzieje się na wyspie.
Książkę czyta się szybko. Im więcej przeczytanych rozdziałów, tym bardziej zawiła staje się historia. Jakby tego było mało mamy tu do czynienia z otwartym zakończeniem i czytelnik tak naprawdę nie do końca jest pewien, jak je interpretować.
Książkę polecam miłośnikom thrillerów poszukujących mocnych wrażeń, ceniących sugestywne opisy wielbicielom dopracowanych intryg i niełatwych zagadek, lubiących mroczny klimat.

"Iza Buntowniczka" Marta Fox

Iza Buntowniczka - Marta Fox

Gdy zaczynałam czytać zastanawiałam się, co znajdę? Jak to się będzie miało do tego, co czytywałam mając 16 lat? Ze zdziwieniem, z pewnym rozrzewnieniem odnalazłam siebie - zbuntowaną, rozdartą, samotną, zakochaną - za wszelką cenę szukającą oparcia w świecie i nie znajdująca go. Bo reguły świata dorosłych mają się nijak do tego, co dzieje się w środku dorastającego młodego człowieka.
Piszę o tym nie bez powodu. "Iza Buntowniczka" to książka dla młodzieży, być może bardziej dla dziewczyn niż dla chłopców, ale poleciłabym ją, nam, dorosłym - mamom, tatom, którzy mamy wobec naszych dzieci oczekiwania, mamy o nich wyobrażenia, lecz w dużej mierze może być tak, że nawet ich nie znamy.
"Iza Buntowniczka" jest pisana przez tytułową Izę. Jest to siedemnastoletnia dziewczyna, która czuje, że zaczyna się gubić w swoim świecie. Jej mama dąży wszystkimi celami do tego by dziewczyna została modelką. Iza mieszka na zmianę u mamy i taty - co tydzień gdzie indziej. W szkole zaczyna mieć przyjaciół i to dzięki tajemniczemu Borysowi. Na dodatek zaczyna się źle czuć, co w ogóle nie martwi jej mamy, która tylko marzy by córka osiągnęła to czego ona nie dała rady.
Książka jest pisana prostym językiem. Tematy, które są w niej poruszane są trudne: brak akceptacji, chore dążenia matki i brak stałego miejsca zamieszkania. To wszystko na raz spadło na biedną Izę i nic dziwnego, że dziewczyna żyła w ciągłym stresie. Irytowała mnie matka Izy. Nic się nie liczyło tylko zwycięstwo w konkursie. A gdzie potrzeby Izy, a gdzie dbanie o dobro córki? Jak własna matka może doprowadzić córkę do anemii?
Polecam.

"Miastowi. Slow food i aronia losu" Anna Kamińska

Miastowi. Slow food i aronia losu - Anna Kamińska

Książka "Miastowi. Slow food i aronia losu" jest zbiorem 21 historii ludzi, którzy po wielu latach egzystencji w wielkim mieście, zdecydowali się na życie na wsi. Opowieść o odwadze, pracy i sile realizacji marzeń, o życiu z pasją i poszukiwaniu sensu. Można nazwać ich różnie; niepoprawni optymiści czy marzyciele. Ich historie zapalają jednak światełko w ciemnym tunelu, szczególnie jeżeli wydaje nam się, że nasze istnienie jest bez sensu, a wszelkie fantazje i pragnienia nigdy się nie spełnią. Autorka, żeby poznać odpowiedź na pytanie: jak się żyje "miastowym" na wsi - żeby dotrzeć do prawdy - przemierzyła po Polsce tysiące kilometrów. Ta książka inspiruje do wyborów: stylu życia i miejsca życia, do odważnych decyzji, do zmian. Każda z tych 21 opowieści jest ciekawa i każda czegoś uczy. Jedna trafiają bardziej do czytelnika inne mniej. "Miastowi..." - to lektura, która może stać się inspiracją, popchnąć do działania. Opisane w niej historie uświadamiają, że łamanie schematów i dążenie do celu, połączone z dużą determinacją, mają szansę zakończyć się sukcesem i sprawić, że odnajdziemy swoje miejsce na ziemi. Książkę czyta się jednym tchem. Bohaterowie odpowiadają szczerze i konkretnie, a wszystko to z pięknymi zdjęciami oraz opisami. Serdecznie polecam, szczególnie tym z Was, którzy są na życiowym zakręcie, nie wierzą w swoje możliwości i boją się realizacji marzeń. Warto próbować. Zawsze może się udać.

"Ania" Grzegorz Kubicki, Maciej Drzewicki

Ania. Biografia Anny Przybylskiej - Grzegorz Kubicki - Maciej Drzewicki Grzegorz Kubicki
 
"Ania" to książka, która z pewnością znajdzie się na półce każdego fana autorki.
Dwa ostatnie wieczory spędziłam w towarzystwie świetnej babeczki. Patrzyłam jak z małej łobuziary zmienia się w piękną kobietę, jak łamie serca, zachwyca reżyserów swoją naturalnością przed kamerą, jak staje się matką trójki dzieci. Jak zmaga się z trudną codziennością w Łodzi, jak kipi szczęściem w Turcji i jaki spokój bije od niej gdy jest w rodzinnej Gdyni. Jak ustawia pracę zawodową pod to, co dla niej najważniejsze - rodzina.
Przybylska była jedną z pierwszych ofiar tabloidów, która szczególnie doświadczyła ich wścibstwa. Im mocniej ją prześladowali, tym bardziej chroniła swoją prywatność, nie pozwalała na fotografowanie dzieci i wystawanie pod ich przedszkolem.
Książka jest zapisem wydarzeń i emocji Anny Przybylskiej. Zarówno tych dobrych, kiedy odnosiła sukcesy, jak i tych złych, kiedy np. mężczyźni, z którymi się wiązała ograniczali jej karierę zawodową lub wręcz zabraniali pracować. Są też historię związane nieprzemyślanymi decyzjami samej aktorki. Spora część biografii poświęcona jest także rodzinie, czyli Jarkowi i dzieciom. To był jej priorytet. Kiedy była w ciąży znikała z filmu i życia medialnego. To był czas dla niej i dla dziecka, które ma przyjść na świat.
Ania odeszła cichutko i spokojnie, przy mężu, mamie i siostrze. Była człowiekiem, z którym chce się przebywać. Który swoją obecnością i uśmiechem ubarwia nasze życie. Ta "łobuziara z urodą nastolatki i głosem Jana Himilsbacha" śpieszyła się. Jakby chciała jeść jak najwięcej w życiu przeżyć. Zdążyć...
Książka Grzegorza Kubickiego i Macieja Drzewieckiego daje taką szansę. Ania to była mądra, radosna i piękna kobieta. Taką widzimy ją też w tej książce.
Historia opowiedziana przez bliskich Ani skłania do refleksji życia - o tym, co jest najważniejsze w życiu...o tym, że życie trzeba wziąć we własne ręce i z niego korzystać, no i że nigdy nie wiadomo kiedy nas dopadnie coś, co nam je odbierze. Do tej pory jestem wstrząśnięta i ciągle myślą, co mogłabym zmienić w swoim życiu.
Właśnie takie powinny być książki. Gorąco polecam!!!!!

"Pięć Stawów. Dom bez adresu" Beata Sabała-Zielińska

"Pięć Stawów. dom bez adresu"  - Beata Sabała-Zielińska

To kolejna pozycja Beaty Sabały-Zielińskiej o tematyce tatrzańskiej po książce poświęconej TOPR-owi. Tym razem autorka skupia się na schronisku w Dolinie Pięciu Stawów.
"Pięć Stawów. Dom bez adresu" to opowieść o tym, jak powstało kultowe schronisko w Tatrach. Najwyżej położone w polskiej części Tatr, oblegane przez tatromaniaków i wspinaczy, jest miejscem magicznym, którym od dziesięcioleci zarządza jedna rodzina. I o tym, jak wygląda zarządzanie takim obiektem.
W stu procentach zgadzam się z autorką książki, że wędrówka, chodzenie po górach, bycie sam na sam z naturą to "podróż w głąb siebie".
Wygląda na to, że nie tylko dolina jest wyjątkowa, ale i schronisko. Jedyne po polskiej stronie, do którego nie da się dojechać, ale też prowadzone przez szczególną rodzinę. Od kilku pokoleń Krzeptowscy tworzą to miejsce - zarządzają nim, mieszkają tam, przekazują wiedzę swoim dzieciom, wymyślają kolejne usprawnienia. Mam wrażenie, że to książka przede wszystkim o ludziach, którzy na swój dom wybrali to przepiękne miejsce. Anegdotki dotyczące poszczególnych osób przeplatają się z opisami codziennych obowiązków. Do tego garść opowieści o wojnie, ratowaniu ludzi, zakochaniach i niedźwiedziach.
W książce znajdziecie opisane szczęśliwe chwile jak i te tragiczne. Góry nie są bezpieczne, zwłaszcza zimą. Góry pochłonęły nie jedno istnienie. Jeden głupi błąd i nie ma człowieka. Dlatego apelują o rozwagę w górach i o odpowiedni strój.
Książka godna polecenia ze względu na cudowne zdjęcia. Piękna, twarda okładka przyciąga oko. Doskonale napisana. Piękna opowieść o pięknych ludziach. Mi dostarczyła wielu emocji. Uśmiałam się i wzruszyłam. Polecam każdemu, a zwłaszcza miłośnikom Tatr. Ja z ogromną przyjemnością kiedyś się tam wybiorę.

"TOPR. Żeby inni mogli przeżyć" Beata Sabała-Zielińska

TOPR. Żeby inni mogli przeżyć - Beata Sabała-Zielińska

Książka Beaty Sabały-Zielińskiej otworzy nam oczy na pracę ratowników tatrzańskiego pogotowia ratunkowego. W trakcie czytania będzie towarzyszyć Wam wiele emocji. Ta książka dała mi wiele do myślenia.
Mam ogromny szacunek do ratowników. Uważam, że trzeba być niesamowicie sprawnym, silnym, rozsądnym i odpornym psychicznie człowiekiem, żeby móc się zajmować ratownictwem górskim. Zawsze podziwiałam jak szybko, sprawnie potrafią działać toprowcy w skrajnie trudnych warunkach, na wysokości 2000metrów, w pionowej ścianie czy śniegu po kolana. Ale po przeczytaniu tej książki podziwiam ich jeszcze bardziej. Na co dzień wiemy tylko o tych spektakularnych akcjach, tj. działania w Jaskini Śnieżnej czy po burzy na Giewoncie. Jednak ratownicy wyruszają w teren prawie 700 razy rocznie! A w górach nawet najprostsza z pozoru akcja może okazać się trudna.
Powstałe w 1909 roku Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe nigdy dotąd nie doczekało się tak wyczerpującego opisu swojej działalności jak w tej książce wydanej w 2018 roku. To opowieść nie tylko o historii, ale o samych jej członkach, ich rodzinach, trudnych decyzjach i trudnościach, z którymi muszą walczyć, by na każde wezwanie - bez względu na porę roku, dnia i stan pogody - stawić się w oznaczonym miejscu.
Hart ciała i ducha, wychodzenia w góry na akcje w warunkach , kiedy inni z nich uciekają, ciągłe i ciężkie szkolenia i egzaminy, praca w ogromnym stresie i zagrożeniu życia, całkowite zaufanie do kolegów z zespołu to cechy ratownictwa i ratowników TOPR. Czytelnik dowiaduje się, że każdy ratownik niezależnie od tego czy jest świetnym wspinaczem, narciarzem, grotołazem czy nurkiem, musi znać się dobrze na wszystkich dziedzinach ratownictwa w Tatrach i z każdej z tych dziedzin musi się szkolić. Umiejętności i przygotowanie kondycyjne wszystkich aktywnych członków są na bieżąco sprawdzane .
Oprócz opisu specyfiki ratownictwa ścianowego, lawinowego, śmigłowcowego, jaskiniowego, nurkowego, medycznego i przytoczenia takowych akcji ratowniczych poznamy również inne aspekty pracy ratowników, jakby choćby trudną konieczność pogodzenia intensywnej i niebezpiecznej działalności z życiem rodzinnym.
Książka napisana rzetelnym i uczciwym językiem dziennikarskim. O poświęceniu i niesamowitej pasji tych, którzy są zawsze gotowi iść w góry z pomocą. W świetny sposób przybliża specyfikację Tatr w różnych warunkach atmosferycznych i porach roku. Przeplatana opowieściami czasem śmiesznymi, czasem tragicznymi, innym razem skłaniającymi do refleksji. Przesycona niezwykłą pokorą i szacunkiem do gór tych niezwyciężonych Rycerzy Błękitnego Krzyża. Opowieść o odwadze i poświęceniu oraz cenie jaką ratownicy płacą za swoją pasję i miłość do gór. Trudno oderwać się od lektury.
Gorąco polecam!!!

"Wszystkie imiona" Jose Saramago

Wszystkie imiona - Elżbieta Milewska, José Saramago To jest moje pierwsze spotkanie z Saramago. Z tą książką było różnie, nie chce mówić, że się rozczarowałam, bo to była w sumie bardzo dobra książka. Tylko chyba nie dla mnie. Mam wrażenie, że trochę mnie zmęczyła. Główny bohater, skromny urzędnik Jose, pracownik Archiwum Głównego Akt Stanu Cywilnego ma nudną i monotonną pracę...tak samo wygląda jego życie. Na dodatek jest sam jak palec. Pan Jose ma jednak hobby - kolekcjonuje wycinki i wiadomości o sławnych obywatelach jego kraju. Pewnej nocy postanawia wykorzystać przejście między swoim mieszkaniem a gmachem Archiwum, by poszerzyć zebrane informacje o dokładne dane sław. Podczas wyprawy niechcący zabiera ze sobą kartę nieznajomej 36-letniej kobiety, i ten przypadek zmienia całe jego życie. Nie wiedzieć czemu, myśli o niej nie dają mu spokoju, każą mu szukać dziewczyny. Jej postać intryguje go. Postanawia zrobić wszystko, aby ją odnaleźć, posuwając się do oszustwa, a nawet włamania. Zaczyna zaniedbywać dotąd tak skrupulatnie wykonywaną pracę. Powieść obfituje w mnóstwo życiowych prawd, nie do końca wypowiedzianych, ale ukrytych w rozmowach bohaterów i przemyśleniach pana Jose. Saramango mówi w niej przede wszystkim o wielkiej potrzebie bliskości międzyludzkiej, miłości, samotności i towarzyszącej jej odbierającej chęć do działania, monotonii, o szukaniu sensu życia i odnajdywaniu go. Zaznacza również niezwykłość każdej ludzkiej jednostki, każdego szarego człowieka. Postacie drugoplanowe były podobnie jak Jose - zupełnie bezbarwne i pozbawione uczuć. Opisy Archiwum i Cmentarza przytłaczające i rozpychające się w książce. Wiem, że dla wielu osób jest bardzo ważna i przełomowa. Niemniej jednak mnie zostawiła zupełnie obojętną. Szkoda. Ale i tak godna przeczytania.

"LHOTSE 89. Ostatnia wyprawa Jerzego Kukuczki" - Elżbieta i Dariusz Piętak

LHOTSE 89. Ostatnia wyprawa Jerzego Kukuczki - Elżbieta Piętak, Dariusz Pietak

W trakcie urlopu naszło mnie, żeby przeczytać jakąś książkę o górach, wspinaniu i himalaistach. Zachęcona tytułem "Lhotse 89. Ostatnia wyprawa Jerzego Kukuczki" sięgnęłam po publikację Elżbiety i Dariusza Piętaków.
Celem Kukuczki było zdobywanie nowych dróg. Był drugim po Włochu Messnerze człowiekiem na świecie, który zdobył wszystkie położone w Himalajach i Karakorum 14 szczytów o wysokości powyżej ośmiu tysięcy metrów. Naprzeciw wielkiej sławy himalaistom, wyposażonych w ogromne pieniądze, stanął skromny, wiecznie uśmiechnięty Polak, którego jedynymi atutami była niesłychana wola walki i nieprawdopodobne umiejętności.
24 października 1989 roku podczas zdobywania południowej ściany Lhotse zginął Jerzy Kukuczka. Po trzech dekadach od tamtego smutnego wydarzenia jedna z uczestniczek wyprawy postanowiła po raz pierwszy opublikować swoje prywatne zapiski. Książka Elżbiety Piętak nie rzuca wprawdzie nowego światła na przyczyny odpadnięcia polskiego himalaisty od ściany, ale jest dobra lekturą podróżniczą, która przypadnie do gustu przede wszystkim górskim nowatorom.
Polska ekspedycja liczyła 13 osób, nie licząc Nepalczyków. Jedyną kobietą w tym gronie była właśnie Elżbieta Piętak. Reporterka miała przygotować film dokumentalny z próby przejścia ściany, która do tamtej pory pozostawała niezdobyta. Dla Kukuczki było to wielkie marzenie i chciał je urzeczywistnić. Dziennikarka notowała wszystko skrzętnie w trakcie swojego pobytu.
To wszystko składa się na bogato ilustrowaną książkę, która przybliża ostatnie wielkie wyzwanie w karierze Kukuczki. Książka to swego rodzaju pamiętnik Elżbiety Piętak z wyprawy na Lhotse. Autorka zrywa z pomnikowymi wizerunkami himalaistów i w swoich wspomnieniach skupia się na pozytywnych, jak i negatywnych cechach charakterów członków ekipy. Znajdziemy tu mnóstwo informacji na temat życia codziennego w bazie pod szczytem, które nie jest usłane różami i w głównej mierze skupia się na zabijaniu nudy.
A Kukuczki w książce jest jak na lekarstwo. Jeśli spodziewacie się po tej publikacji czegoś więcej o himalaiście z Katowic to się zawiedziecie. To bardziej książka o wyprawie pod Lhotse.
Ale i tak polecam miłośnikom gór.

"BÓG nigdy nie mruga. 50 lekcji na trudniejsze chwile w życiu" - Regina Brett

Bóg nigdy nie mruga - Regina Brett

Książka "Bóg nigdy nie mruga" Reginy Brett to przewodnik po pułapkach ludzkiej egzystencji. Brett przedstawia nam swoje rady i przemyślenia, do których doszła po ciężkich doświadczeniach, jakie zgotował jej los. Czasem daje delikatne wskazówki, czasem po prostu zwraca uwagę na drobne sprawy, które w natłoku codziennych obowiązków gdzieś nam umykają.
Książkę czyta się bardzo szybko. Poszczególne rozdziały mają zaledwie kilka stron, więc jest to idealna lektura do poczytania równolegle z innymi książkami w międzyczasie. Mimo, że niektóre felietony zawarte w książce traktują o poważnych chorobach czy trudnych chwilach w życiu, każdy z nich zawiera jakąś optymistyczną nutę. Jeśli zagłębić się w biografii autorki, trudnych chwil w jej życiu nie brakowało. Jak sama przyznaje dopiero choroba nowotworowa, na którą zapadła okazała się momentem przełomowym, kiedy zaczęła żyć pełnią życia.
Dzieło autorki napisane jest prostym językiem i zrozumiałym dla zwykłego czytelnika. Książkę poleciłabym każdemu, kto narzeka, marudzi, jest chory, ma ambicje, ale brak sił do realizacji marzeń. Młodemu człowiekowi, człowiekowi w kwiecie wieku, staremu człowiekowi, bo nigdy nie jest za późno na spełnianie się w każdej roli.

Teraz czytam

Znachor
Tadeusz Dołęga-Mostowicz
Pogańskie noce
Eres A. Holden
Piękna Katastrofa
Jamie McGuire
Truce
Lena Sigh
Przeczytane:: 9/250 stron
Córka Szklarki
Agnieszka Grzelak
Kruk
Joel Rose
Herbata szczęścia
Agnieszka Grzelak
Mrok kwiatów
Penny Blubaugh
Ostatni dobry człowiek
A.J. Kazinski
Po trzecie dla zasady
Janet Evanovich